piątek, 27 września 2013

Cykl: Światło - Fakty i Mity

Autor: Unknown 10:58
Dzisiejszym postem chciałabym rozpocząć cykl artykułów o faktach i mitach związanych ze światłem. Na przełomie ostatnich lat pojawiło się bardzo wiele teorii związanych m. in. ze światłem ultrafioletowym, jednak większość z nich to zwykłe sensacje, przekazywane z ust do ust przez osoby nie posiadające wystarczająco obszernej wiedzy o tym zagadnieniu.

Najbardziej powszechnym mitem, utrwalanym przez naukowców i lekarzy na całym świecie, jest teoria o tym, że światło UV jest szkodliwe dla człowieka. Obecnie praktycznie wszyscy badacze jako cel swoich badań stawiają sobie sukces komercyjny, a nie prawdę. Dlatego właśnie obierają sobie tematykę poszukiwań obiecującą duże zyski, nie mającą jednak nic wspólnego z dobrem zwykłych ludzi. Tak właśnie wygląda sytuacja z badaniami nad szkodliwością światła ultrafioletowego.

Eksperymenty, które dowieść miały zgubnego wpływu światła UV, polegały na znieczulaniu zwierząt, unieruchamianiu ich powiek i naświetlaniu oczu silną wiązką światła ultrafioletowego, co w efekcie prowadziło do uszkodzeń siatkówki. Na bazie wyników tych badań sformułowano teorię, jakoby światło słoneczne było szkodliwe dla oczu. Rozpowszechnienie tej tezy wywołało epidemię czarnych okularów i przyciemnianych szyb, chroniących przed rzekomo destrukcyjnym wpływem światła.

Podobnie ma się sytuacja w przypadku promieni UV i ich oddziaływania na ludzką skórę. Powszechnie utrzymuje się teoria mówiąca o szkodliwości takiego promieniowania oraz licznych schorzeniach, które ono wywołuje. Lekarze i naukowcy twierdzą, że powinniśmy używać kremów z filtrem za każdym razem, gdy światło słoneczne jest na tyle silne, iż dostrzegamy swój cień. Jest to absurd, ponieważ słońce i jego promienie są niezbędne organizmowi ludzkiemu do prawidłowego funkcjonowania. Nadmierne unikanie światła powodować może szereg chorób, zarówno fizycznych, jak i psychicznych.

Jest to jeden z najpopularniejszych mitów na temat słońca, a jednocześnie wstęp do mojego cyklu. W kolejnych wpisach poruszę inne błędne założenia, a także postaram się podeprzeć je naukowymi dowodami. Większość z nich zaczerpnięta zostanie z publikacji pt. "Lecznicze własności pełnospektralnego światła" autorstwa Josepha G. Hattersley'a oraz innych naukowych źródeł. Zapraszam do lektury.

poniedziałek, 23 września 2013

Światło zamiast kawy

Autor: Unknown 12:50
Naukowcy z Uniwersytetu w Bordeaux dokonali zaskakującego odkrycia. Otóż, według ich badań, po raz pierwszy przeprowadzonych poza laboratorium, światło o barwie niebieskiej ma tak samo pobudzające działanie jak kawa.


Badania przeprowadzono na grupie 48 zawodowych kierowców ciężarówek, którzy pokonywali trasy o długości 400 km nocą, pomiędzy 1:00 a 5:15. Na deskach rozdzielczych ich aut zainstalowano lampy LED emitujące światło niebieskie, którego promień skierowany był na kierowcę. Dwóm grupom kontrolnym podano natomiast tradycyjną kawę zawierające po 200 mg kofeiny oraz placebo w postaci kawy bezkofeinowej. Następnie obserwowano, ile błędów, takich jak np. najechanie na linię, popełnią kierowcy. Eksperyment wykonywany był w cyklu cotygodniowym.

Wyniki okazały się zaskakujące. Kierowcy, którzy poddawani byli naświetlaniu światłem ciągłym o barwie niebieskiej popełniali porównywalnie tyle samo błędów, co ci pijący kawę z kofeiną (średnio 15 i 13 błędów), natomiast kierowcy, którzy pili kawę bezkofeinową popełniali ich średnio 26.

Łatwo więc zauważyć, że jeśli potrzebujemy pobudki, to zamiast truć swój organizm kawą lub napojami energetycznymi, lepiej zdecydować się na naświetlanie światłem o barwie niebieskiej. Światło, dzięki swoim znakomitym właściwościom, pozwoli nam zachować koncentrację i świeżość umysłu w sposób o wiele zdrowszy niż sztuczne stymulanty. Okazuje się bowiem, iż terapia światłem o odpowiednio dobranej barwie, jest rozwiązaniem bardzo wielu problemów zdrowotnych nękających współczesne społeczeństwa.

wtorek, 17 września 2013

Światło sposobem na depresję

Autor: Unknown 14:21

Wielkimi krokami zbliża się pora roku większości z nas kojarząca się z nostalgią i smutkiem. Dla jednych to tylko przejściowa zmiana nastroju, dla innych - bolesna choroba, która szczególnie daje o sobie znać właśnie jesienią.
W okresie jesienno-zimowym na pogorszenie nastroju narzeka bardzo wielu z nas, a na depresję sezonową, zwaną również depresją zimową lub chorobą afektywną sezonową (SAD), swoimi objawami przypominającą depresję kliniczną, zapada od 2 do 10% osób. Występowanie tej choroby związane jest ze zbyt małą ilością światła słonecznego docierającego do organizmu.
Depresja, choć wydaje się dość niepozorna, w rzeczywistości jest ciężkim schorzeniem uniemożliwiającym normalne funkcjonowanie. Osoby cierpiące na depresję borykają się z szeregiem objawów wyjątkowo trudnych do zwalczenia.
Za najskuteczniejszą metodę leczenia depresji zimowej uznaje się fototerapię. Terapia ta polega na naświetlaniu lampami emitującymi białe światło o natężeniu ponad 2500 luksów (jest to natężenie graniczne, minimalne, by można było mówić o skuteczności terapii). Zazwyczaj stosuje się nieco większe natężenie światła - około 7000 luksów. Naświetlanie powinno być wykonywane codziennie i trwać około 30 minut. Najlepiej by naświetlaniu poddawać się w godzinach porannych.
Skuteczność fototerapii szacuje się na ponad 80%. Co więcej, fototerapia nie wywołuje efektu placebo, a jej oddziaływanie na pacjenta określane jest jako rzeczywiste. W celu ocenienia reakcji organizmu na fototerapię, na początek stosuje się kurację trwającą 14 dni. Poprawę stanu pacjenta można zaobserwować w ciągu kolejnych dwóch tygodni po zakończeniu terapii. Zwykle, w celu uzyskania lepszych wyników, pacjenta poddaje się naświetlaniom w cyklach 14-dniowych aż do wiosny. Efekty fototerapii pojawiają się szybciej niż w przypadku farmakoterapii i są bardziej spektakularne.

wtorek, 10 września 2013







Staram się na bieżąco poszerzać moją wiedzę z dziedziny leczenia światłem, dlatego regularnie sprawdzam zasoby Internetu w poszukiwaniu informacji o tej terapii. Ostatnio natrafiłam na artykuł w znanej ogólnopolskiej gazecie codziennej ("Fakt"), traktujący o leczeniu światłem. Postanowiłam przytoczyć ten artykuł oraz opatrzyć go stosownymi komentarzami.

Choć obecnie w fototerapii wykorzystuje się najnowocześniejsze urządzenia, których skuteczność poparta jest licznymi badaniami naukowymi, leczenie światłem nie jest wcale wymysłem współczesnego człowieka.

Dobroczynny wpływ naturalnego światła na ludzki organizm dostrzegali już nasi przodkowie w zamierzchłych czasach. To oni w pogańskich czasach oddawali cześć słońcu, wierząc w jego niezwykłą moc. Co więcej, znana z wysokiego poziomu medycyna hinduska i egipska już w okresie starożytnym rewelacyjnie korzystała z leczniczych właściwości światła. (Wspominałam o tym także w innych postach zamieszczonych na moim blogu - http://wharmoniizeswiatlem.blogspot.com/2013/06/historia-leczenia-swiatem.html.Fototerapia oraz związana z nią koloroterapia, dziedziny medycyny opierające się na dobroczynnym działaniu światła, mają więc długą i ciekawą historię. Jakie wydarzenia okazały się przełomem w dziejach „słonecznej medycyny” i w jaki sposób każdy z nas może dziś z nich korzystać?

Leczenie światłem i kolorami w starożytności
Proste, choć skuteczne – tak najprościej można określić metody stosowane w antycznej medycynie. Jak wynika z przekazów historycznych, wiedza naszych przodków na temat leczniczej mocy kolorów i światła słonecznego była ogromna. Jak wykorzystywano ją w praktyce? Najczęściej zalecano pobyt na słońcu oraz przyglądanie mu się przez określony czas. Swą specyfiką zachwyca do dziś medycyna hinduska. W jej przypadku najpierw chorego smarowano substancjami roślinnymi, a następnie wystawiano go na słońce. Taka prymitywna fotochemioterapia przynosiła bardzo dobre skutki. Bardziej zaawansowana była technika leczenia kolorami. Wiadomo, że w starożytnym Egipcie powstawały świątynie z kolorowymi salami, w których umieszczano pacjentów w zależności od ich dolegliwości. Również w starożytnych Chinach chętnie korzystano z odpowiednich kolorów wnętrz w leczeniu licznych schorzeń. I choć pierwsza praca na temat wpływu kolorów na psychikę i zdrowie człowieka powstała dopiero w początkach XIX wieku (jej autorem był Goethe – znany bardziej jako poeta), to starożytni medycy intuicyjnie wiedzieli, co dla człowieka najlepsze. (Również współcześnie wielu lekarzy zaleca spędzanie na słońcu min. pół godziny dziennie, ponieważ już taka ilość wystarcza do wytworzenia w organizmie minimalnej ilości witamin i mikroelementów niezbędnych człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania.)

Od kąpieli słonecznych do nowoczesnego sprzętu
W XIX wieku pobyt na słońcu zalecano przede wszystkim osobom chorym na gruźlicę oraz borykającym się z problemami związanymi z reumatyzmem. Sam Chopin, na zalecenie lekarzy, odwiedził słoneczną Majorkę w pełni korzystając z jej korzystnego klimatu. Wyjazdy takie były dostępne tylko dla nielicznych, jednak postęp w medycynie i odkrycia dokonane w XIX stuleciu umożliwiły leczenie światłem bez konieczności odbywania dalekich podróży.
Przełomem w fototerapii były odkrycia, których dokonał Niels R. Finsen. Lauret Nagrody Nobla z 1903 roku już pod koniec XIX wieku założył w Kopenhadze Instytut Światłolecznictwa, w którym z powodzeniem leczył ludzkie ciała i dusze za pomocą wiązek światła.
Najsilniejsze zainteresowanie leczniczą mocą światła (zarówno tego białego, jak i kolorowego), nastąpiło w latach 80. XX wieku. W tym czasie zaczęto intensywniej badać wszelkie procesy fizyczne i psychiczne zachodzące w ludzkim organizmie pod wpływem światła. Odkryto, że można dzięki niemu leczyć liczne choroby o podłożu psychicznym, jak i dolegliwości związane z narządami ruchu. (O wynikach badań naukowców możecie także przeczytać w magazynie "Focus", nr 6/2013, artykuł pt. "Leczenie słońcem".)
Dziś fototerapia świetnie sprawdza się w leczeniu licznych schorzeń, a za pomocą medycznych urządzeń emitujących światło można wpłynąć niemal na wszystkie narządy wewnętrzne i pobudzić je do skuteczniejszej pracy. Co więcej: lampy emitujące lecznicze światło już dawno przestały być sprzętem zarezerwowanym tylko i wyłącznie dla specjalistycznych gabinetów. Znane ze swej skuteczności lampy BS-1 są tu doskonałym przykładem. Korzystają z nich i specjaliści, i indywidualni użytkownicy, którzy z leczniczego światła chcą korzystać we własnym domu.

czwartek, 5 września 2013

Zdrowie jest smaczne!

Autor: Unknown 14:26
Spożywając przeróżne potrawy, niemal zawsze zwracamy uwagę na ich smak. Oczekujemy, że będą dobrze przyprawione i smaczne, zgodnie z naszym indywidualnym gustem. Czy kiedykolwiek zdajemy sobie sprawę, w jaki sposób ich smak wpływa na nasze samopoczucie i zapobieganie chorobom?

Energia smaków

Mat Medic BS-1Nasz zmysł smaku wyróżnia sześć jego rodzajów. Łącząc je w odpowiednich kombinacjach oddziałujemy na nasz organizm. Każdy z nich zawiera energię wpływającą na działanie określonych organów. Smak wiąże się z pięcioma żywiołami, leżącymi u podstaw medycyny chińskiej. Daje nam ona do ręki potężne narzędzie, za pomocą którego w prosty i szybki sposób możemy wpływać na procesy sterujące stanem naszego ciała i ducha. Nawet sam proces przyrządzania potraw, według prastarej sztuki gotowania, podlega stadiom pięciu przemian w kolejności cyklu odżywczego, do których należą: Drzewo, Ziemia, Ogień, Metal i Woda. W terapii ziołowej i teorii odżywiania wyróżnia się pięć smaków głównych:

  • kwaśny – należy do żywiołu Drewna i związany jest z pęcherzykiem żółciowym oraz wątrobą;
  • gorzki – żywioł Ognia, odpowiada za serce, jelito cienkie i system krążenia krwi;
  • słodki – żywioł Ziemi, związany z żołądkiem, jelitem i trzustką;
  • ostry – żywioł Metalu – płuca i jelito grube;
  • słony – żywioł Wody, odpowiada za nerki i pęcherz moczowy.

Mat Medic PracaJęzyk służy nam nie tylko do rozcierania spożywanych produktów, ale także do rozpoznawania zawartej w nich energii. Smak słodki wzmacnia nasze siły i sprzyja zwiększeniu masy ciała. Jego nadmiar natomiast powoduje spadek zdolności organizmu do wydzielania ciepła. Człowiek staje się wówczas leniwy, otyły i obojętny na wszystko, co należy do jego otoczenia. Kwaśny odpowiada za wzrost naszych zdolności intelektualnych. Do tego działa orzeźwiająco i pobudza nasz apetyt. Istnieje jednak druga strona medalu. Przekraczając zdroworozsądkowe normy jego spożywania, narażeni jesteśmy na ryzyko owrzodzeń, zgagi lub podrażnień skórnych. Smak słony ma przede wszystkim właściwości oczyszczające i zatrzymuje wodę w organizmie. Starożytni Grecy mieli w zwyczaju ssać kryształki soli po obiedzie i spluwać słoną śliną. Ponadto pobudza ona wydzielanie enzymów i tzw. „ognia trawiennego”. Gorzki także wspomaga trawienie i ma właściwości oczyszczające. Nie warto jednak przesadzać, ponieważ w nadmiarze może to skutkować utratą sił i poczuciem niepokoju. Cierpki wysusza i sprzyja gojeniu się ran, a ostry stabilizuje działanie układu pokarmowego.

Mat Medic PracaJeżeli narażeni jesteśmy na przebywanie w niskiej temperaturze, warto połączyć smak gorzki z kwaśnym. Ich związek ogrzewa nasze ciało i jednocześnie pomaga w utracie wagi. Łącząc kwaśny ze słonym nadal będziemy odczuwać ciepło w naszym ciele, zaczniemy jednak stopniowo przybierać na wadze. Jak już wcześniej wspominałam, każdy smak odpowiada za stymulację danego organu w naszym organizmie. W czasie, gdy jesteśmy zadowoleni z naszego samopoczucia, powinniśmy spożywać potrawy o wszystkich smakach, nie nadużywając żadnego z nich.

Wewnętrzny ogień

Medycyna wschodnia za jedną z głównych przyczyn chorób uważa problemy trawienne. Jej przedstawiciele wskazują na istnienie tzw. „ognia trawiennego”, który pali się dobrze, jeśli komórki otrzymują wszystko, czego potrzebują do prawidłowego funkcjonowania. Słabnie on z wiekiem i z roku na rok w naszych organizmach powstają coraz większe ilości toksyn. Tym bardziej istotne jest zapobieganie takim zjawiskom. By zapobiec wygasaniu ognia, powinniśmy poświęcić chwilę czasu na spożywanie, wraz z daniami, odpowiednich przypraw. Jest to konieczne szczególnie w porze jesiennej, kiedy mniej się poruszamy i tym samym z większym trudem pozbywamy się nagromadzonych toksycznych substancji. Do najbardziej efektownych składników potraw wzmagających procesy trawienne należy w pierwszej kolejności imbir. 

BS-1 Powstały nawet specjalne kuracje imbirowe, skierowane zwłaszcza do osób starszych, mających większe problemy z trawieniem niż ludzie młodzi. Polega ona na spożywaniu tego składnika, w towarzystwie ziołowej herbaty, codziennie przed śniadaniem. Wystarczy wsypać cztery łyżki stołowe sproszkowanego imbiru do naczynia ceramicznego i wymieszać z roztopionym masłem aż do uzyskania jednolitej masy. Począwszy od pierwszego dnia kuracji aż do dnia siódmego porcję połowy łyżeczki dziennie należy zwiększać. Przy okazji warto mieć na uwadze ciekawe stwierdzenie Hipokratesa, które brzmi:

Jeśli wstałeś od stołu z uczuciem głodu – najadłeś się, jeśli czujesz, że się najadłeś przy stole – to znaczy, że się otrułeś”