czwartek, 31 października 2013

Nie unikaj słońca!

Autor: Unknown 14:54
Naukowcy dowiedli, że osoby, które całkowicie unikają słońca wielokrotnie zwiększają ryzyko zawału serca. Dr med. David Grimes z Bluckburn Royal Infirmary twierdzi, że zawały serca najczęściej dotykają ludzi zamieszkujących najmniej nasłonecznione części świata. Są także przesłanki, które świadczą o tym, że brak słońca wywołuje choroby wieńcowe.


Światło słoneczne jest odpowiedzialne za to czy skwalen (inicjator witaminy D oraz cholesterolu) przeistoczy się przy odpowiedniej ilości światła w witaminę D czy przy niedoborze światła w cholesterol.
Zbyt mała ilość witaminy B6 może sprzyjać zakażeniom, np. Helicobacter pylorii Chlamydia. Według dr Grimesa tzw. „angielska choroba” objawiająca się infekcją układu oddechowego i chronicznym bronchitem wywołana jest niedoborem światła i pogłębia się dodatkowo przez palenie tytoniu. Szczególnie w Szkocji jest bardzo dużo przypadków rozmięknięcia kości oraz krzywicy, co według dr Grimesa jest spowodowane niedoborem światła. Dr F. A. Spencer zauważył, iż zimą wzrasta ilość zawałów serca, które są powiązane ze zbyt małym poziomem witaminy D i depresją.
Choroba Crohan polegająca na wrzodowym zapaleniu jelita grubego, znacznie częściej objawia się w pochmurnej części świata niż w słonecznej. Jest chorobą bakteryjną wywołaną przez Mycobacterium paratuberculosis. Śródziemnomorskie nasłonecznienie może zatem chronić.


Z brakiem słońca wiążą się także inne zagrożenia, mianowicie zwiększa się ryzyko choroby nadciśnieniowej u ciemnoskórych ludzi. Duża ilość ciemnego pigmentu powoduje, że do wyprodukowania określonej ilości witaminy D3 ciemnoskórzy potrzebują sześciokrotnie większej dawki promieniowania UVB niż ludzie o jasnej skórze.
Ponadto, badania dr Esther John z Północnokalifornijskiego Centrum Raka (Northern California Cancer Center) wskazują, że ryzyko zapadnięcia na raka piersi spada w przypadku codziennych kąpieli słonecznych bez użycia kremów z filtrami przeciwsłonecznymi.

środa, 16 października 2013

Barwy światła

Autor: Unknown 11:09
Najbardziej wyostrzonym zmysłem człowieka jest wzrok, dlatego światło i kolory mają duży wpływ na samopoczucie. Jak u człowieka odbywa się postrzeganie światła i barw? Nerw wzrokowy przekazuje za pomocą impulsów elektrycznych do mózgu obrazy przez siebie zarejestrowane. Informacje przechodzą przez wzgórzomózgowie, czyli Thalamus. To organ, którego zadaniem jest wstępna ocena bodźców zmysłowych, nazywany bramą świadomości, gdyż łączy bodźce zewnętrzne z korą mózgu. Odpowiada za przetwarzanie informacji czuciowych i ruchowych. Pełni rolę filtra, który przepuszcza tylko część danych uzupełniając je w emocje.  To powoduje, że każdy człowiek w sposób indywidualny postrzega i reaguje na poszczególne kolory. Światło i kolory wykorzystuje się do różnego rodzaju terapii, np. naświetlania. Naświetlanie, prócz wpływu na psychikę, przez percepcję optyczną działa na ciało człowieka. Badania wykazują, że skóra potrafi wchłaniać barwne światło, oddziałując w ten sposób na cały organizm i harmonizować niezgodności energetyczne.
Wchłanianie światła odbywa przez organ zmysłu, czyli skórę.
Każdy z kolorów ma inne działanie psychologiczne i fizjologiczne:
- Biały: pobudza, szczególnie w trakcie zimowych depresji.
- Czerwony: pomaga w leczeniu oparzeń słonecznych, trądziku i alergii.  Pobudza ośrodki sensoryczne układu nerwowego. Wspomaga wątrobę.
- Niebieski: ma działanie przeciwbólowe, uspokajające i chłodzące. Pomaga w leczeniu stanów zapalnych oraz obniża gorączkę i ciśnienie. Reguluje pracę gruczołów łojowych.
- Zielony: łagodzi stres, sprzyja równowadze psychicznej i harmonizuje. Redukuje obrzęki oraz wzmacnia oczy oraz obrzęki. Działa leczniczo na choroby skórne.
- Żółty: działa na układ hormonalny i limfatyczny.
- Fioletowy: działa uspokajająco i oczyszczająco. Pomaga w leczeniu migren i depresji. Zwalcza cellulit i zmniejsza blizny.
- Pomarańczowy: działa energetycznie. Wspomaga funkcjonowanie płuc, tarczycy oraz żołądka.
- Różowy: łagodzi agresje.
- Turkusowy: zwalcza ból i nerwowość.  Odmładza, oczyszcza, ożywia.

poniedziałek, 7 października 2013

Dzisiaj chciałabym przedstawić Wam kilka ustępów z książki Richarda Hobdaya "The Healing Sun: Sunlight and Health in the 21st Century" ("Lecznicze słońce – światło słoneczne i zdrowie w XXI wieku") i opatrzyć je stosowanymi komentarzami.


Nie było żadnego wzrostu zachorowań na raka skóry i choroby oczu, zaburzeń systemu immunologicznego czy szkód w środowisku, które można by przypisać wzrostowi promieniowania ultrafioletowego. Największym miastem Ameryki Południowej położonym w pobliżu antarktycznej dziury ozonowej jest Punta Arenas w południowym Chile. Wbrew przeciwnym doniesieniom w Punta Arenas nie wystąpiły żadne problemy zdrowotne związane z dziurą ozonową, zaś pomiary promieniowania ultrafioletowego wykazują, że jakikolwiek jego przyrost jest zbyt mały, aby mieć znaczący wpływ na zdrowie. - od kilku lat naukowcy i opinia publiczna karmią nas informacjami, że dziura ozonowa jest przyczyną zachorowalności na szereg chorób, takich jak zaćma, rak skóry czy zaburzenia autoimmunologiczne. Oczywiście, należy przestrzegać ludzi przed wzrostem zachorowalności na te schorzenia, jednak warto przy tym informować, że to niekoniecznie promienie ultrafioletowe są ich przyczynami, a niezdrowy tryb życia, wysoka zawartość substancji chemicznych w jedzeniu oraz niebezpieczne eksperymenty genetyczne, przeprowadzane na roślinach i zwierzętach hodowlanych.

Artykuł naukowy opublikowany w roku 1998 przez Europejskie Forum Nauki i Środowiska [European Science and Enviromental Forum] poddaje w wątpliwość powszechnie panujący pogląd, że ilość ozonu się zmniejsza, i stwierdza, że prognozy stawiane przez naukowy establishment i media były nieuzasadnione.



Nie ma jak dotąd żadnego dowodu na poparcie szeroko rozpowszechnionego poglądu, że wzrost zachorowań na złośliwego czerniaka w ostatnich latach ma jakikolwiek związek z ubytkiem ozonu. Przyrost ten zaczął się, zanim dostrzeżono jakikolwiek ubytek ozonu. Opublikowany w British Journal of Cancer artykuł pokazuje, że w Norwegii od roku 1957 do 1984 ilość przypadków czerniaka złośliwego wzrosła o 350 procent u mężczyzn i 440 procent u kobiet. W tym samym okresie nie było żadnych zmian w stężeniu ozonu nad Norwegią ani żadnych znaczących zmian w rocznych dawkach promieniowania ultrafioletowego ze Słońca.

Przerażające historie, jak ta o pewnej owcy w Chile, u której pod wpływem wzrostu promieniowania UV wystąpiła zaćma (katarakta), nie mają pokrycia w literaturze naukowej. U wzmiankowanej owcy wykryto później chorobę zakaźną, zaś światło słoneczne nie miało z zaćmą nic wspólnego. - tego typu "miejskie legendy", przekazywane dalej przez nieodpowiedzialne obywatelsko media masowe, wywołały wśród społeczeństw pewnego rodzaju histerię, w ramach której światło słoneczne traktowane jest jako najgorsze zło. Prawda natomiast jest taka, iż promienie słoneczne są nam niezbędne do życia, przyspieszają metabolizm oraz zwiększają iloraz inteligencji.


Należy zauważyć, że wystawienie na nawet niewielką dawkę UVB znacząco zwiększa ryzyko zaćmy, ale tylko w zestawieniu z charakterystyczną dla Zachodu niezdrową dietą, bogatą w nienasycone tłuszcze i produkty ich utleniania. Ludzie (ze mną włącznie), którzy stosują bardziej racjonalną dietę, wzbogaconą w witaminy C i E, nie zapadają na zaćmę, nawet w przypadku przewlekłego przebywania na słońcu. - ja również podpisuję się pod tą opinią i zachęcam do odważnego obcowania ze światłem - źródłem zdrowia, urody i życia.